Strona główna / Artykuły / Konsekwencje neodarwinizmu. O co chodzi w sporze: wiara kontra nauka?

Konsekwencje neodarwinizmu. O co chodzi w sporze: wiara kontra nauka?

Teoria ewolucji Karola Darwina – modyfikowana na przestrzeni lat i funkcjonująca obecnie jako neodarwinizm – sugeruje, że ta czy inna cecha, nawet moralność, powstały w wyniku bezrozumnych oraz przypadkowych procesów ewolucyjnych, takich jak selekcja naturalna, przypadkowe mutacje i walka o byt. Jedną z konsekwencji tej koncepcji jest zredukowanie innych dziedzin nauki, zwłaszcza humanistycznych, do stosunkowo prostych zasad naturalistycznych, za pomocą których rzekomo można wyjaśniać złożoną rzeczywistość.

Teoria ewolucji dała „podstawę naukową” do odrzucenia Boga. „Zastąpiła” Go naturalną selekcją oraz innymi procesami mającymi wyjaśniać pochodzenie świata i wszystkich istot żywych, a także ich zachowanie. Neodarwinizm wykorzystano do uzasadniania wszelkich nieprawości.

Szczególnie duże spustoszenie czyni socjodarwinizm. Specjaliści od mrówek, na przykład zmarły w grudniu 2021 r. prof. Edward Wilson, usiłowali wyjaśniać przyczyny takich czy innych postaw ludzkich – w tym sens istnienia religii w oparciu o czynniki biologiczne. Przekonywali, iż jest ona „produktem ubocznym ewolucji” i niczym szczególnym.

Z oczywistych względów tego typu twierdzenia musiały wywołać spory między przedstawicielami różnych dyscyplin naukowych. Stanowiły one w przeszłości – zresztą jak i dziś w przypadku tak zwanej pandemii – „naukowe” uzasadnienie dla nikczemnych działań politycznych, np. dla eugeniki, Holokaustu itp.

Teoria Darwina dała początek „etyce darwinowskiej”, która była podstawą socjalizmu narodowego, komunizmu, humanizmu ateistycznego, twierdzącego, że skoro Bóg nie istnieje, a człowiek jest najbardziej inteligentną z istot, to sam ustanawia wszelkie normy. Humanizm uznaje, że nie istnieje żaden uniwersalny, ponadczasowy, niezmienny system wartości, w oparciu o który powinno być konstruowane prawo pozytywne. Człowiek będąc wynikiem przypadku, podlegając ewolucji, w sposób elastyczny ustanawia prawa o dopuszczalności profanacji, nudyzmu, homoseksualizmu, aborcji, eutanazji, narkotyków, rozwodów itp. Wszystkie normy mają odpowiadać na zapotrzebowanie danej społeczności w danym momencie dziejowym. Mają służyć sukcesowi jednostki czy grupy ludzi je stosujących (walka o byt).

Inną konsekwencją ewolucjonizmu jest traktowanie człowieka na równi ze zwierzętami (dlatego, że powstały w wyniku działania tych samych czynników naturalnych). Stąd dopuszcza się manipulowanie przy genach ludzkich, klonowanie, in vitro, hybrydy zwierzęco-ludzkie itp.

Nowy paradygmat

„Etyka darwinowska” ma ogromną siłę oddziaływania – m.in. za sprawą polityków czy sędziów, którzy próbują bronić nienaruszalności dogmatu neodarwinowskiego (np. rezolucja Parlamentu Europejskiego bądź spory sądowe w USA o prezentowanie w szkołach innych, alternatywnych teorii). Ma tę siłę pomimo, że coraz nowsze odkrycia demolują teorię Darwina i zmuszają samych naukowców do szukania nowego modelu opisywania tego, co obserwują w przyrodzie. Nowego „paradygmatu,” jak to zostało wyartykułowane podczas przełomowej konferencji w Londynie przed siedmioma laty.

W dniach 7-9 listopada 2016 r. Royal Society [Towarzystwo Królewskie] i British Academy [Akademia Brytyjska] urządziły trzydniowe sympozjum zatytułowane: New trends in evolutionary biology: biological, philosophical and social science perspectives [„Nowe trendy w biologii ewolucyjnej: biologiczne, filozoficzne i socjologiczne perspektywy”]. Personalnie organizatorami spotkania byli: Patrick Bateson, biolog etiolog z Uniwersytetu w Cambridge, szef m. in. Towarzystwa Zoologicznego w Londynie; prof. Nancy Cartwright, filozof na Uniwersytecie w Durham i Kalifornii; prof. John Dupré, filozof nauki z Uniwersytetu w Exeter; prof. Kevin Laland, biolog behawiorysta z Uniwersytetu St. Andrews i prof. Denis Noble, biolog fizjolog z Uniwersytetu Oksford, a zarazem prezes Międzynarodowego Związku Nauk Fizjologicznych.

Do spotkania doszło, ponieważ – jak tłumaczyli jego inicjatorzy – w biologii ewolucyjnej pojawiły się nowe trendy mające wpływ na inne dziedziny nauki. Celem sympozjum była pomoc w zrozumieniu wyników nowych badań i integracji wiedzy z zakresu nauk przyrodniczych oraz społecznych. Już na samym początku uzgodniono, że zarówno Towarzystwo Królewskie, jak i Akademia Brytyjska nominują po połowie prelegentów.

Wyniki debaty opublikowano w piśmie „Interface Focus”, wydawanym przez Royal Society. Wstępy do artykułów napisali wymienieni tu organizatorzy konferencji.  

Wielu uczestników sympozjum postulowało uaktualnienie teorii ewolucji. Gerd B. Müller z Wydziału Biologii na Uniwersytecie Wiedeńskim stwierdził w swoim artykule pt. Why an extended evolutionary synthesis is necessary [„Dlaczego rozszerzona synteza ewolucyjna jest niezbędna”], że ponad sto lat temu zauważono w dziedzinie fizyki, iż „pojęcia, które okazały się pożyteczne przy porządkowaniu, zdobywają […] taki autorytet, że zapominamy o ich ziemskim pochodzeniu i przyjmujemy je jako dane mające charakter niezmiennej rzeczywistości. Przypisujemy im następnie miano konieczności myślowychdanych a priori itd. Tego rodzaju błędy często przez długi czas zagradzają drogę postępowi naukowemu”.

Dodał, że dziś problem ten dotyczy biologii: „Mocno ugruntowany paradygmat, mający swe korzenie w unifikacji teoretycznej, której dokonano około osiemdziesiąt lat temu, nazywany nowoczesną syntezą [MS — modern synthesis] lub Syntetyczną Teorią Ewolucji, nadal stanowi dominujące ujęcie biologii ewolucyjnej. W międzyczasie w naukach biologicznych nastąpił znaczący rozwój”. Uczony podkreślił: „(…) byłoby więc dziwne, iż mimo znaczącego wzrostu wiedzy, centralna teoria łącząca różne dziedziny biologii miała zachować swoją dotychczasową postać”.

W kontekście tych zmian, a ponadto w związku z toczoną od ponad dekady debatą w świecie naukowców, „niezauważoną przez ogół społeczeństwa” – jak zasugerował prof. Müller – odnośnie tego, „czy i jak rozwój biologii, i innych nauk podważa, zmienia lub wywiera wpływ na teorię ewolucji”, pojawiły się sugestie, by zrewidować, a nawet zastąpić standardową teorię ewolucji.

Co istotne, Müller przypomniał, że „teoria ewolucji stanowi podstawową ramę pojęciową biologii, z którą wszystkie naukowe wyjaśnienia zjawisk w przyrodzie ożywionej muszą być zgodne […]. Ze względu na to teoria ewolucji nie może być statyczna, lecz ulega zmianom w miarę gromadzenia nowych danych empirycznych. Jest to normalny proces rozwoju nauki, nie zaś – jak niekiedy się to postrzega – jakaś heretycka praktyka”.

Jednocześnie autor podkreślił, że „w większości współczesnych podręczników na temat ewolucji (…) w warstwie podstawowych założeń wciąż proponowana jest rama pojęciowa opierająca się w głównej mierze na opracowanej w latach trzydziestych i czterdziestych dwudziestego wieku nowoczesnej syntezie (MS). Mimo, że MS nigdy nie stanowiła całościowej formalnej syntezy, to jednak połączyła ona podstawowe neodarwinowskie zasady zmienności, dziedziczenia, zróżnicowanej reprodukcji i doboru naturalnego z genetyką mendlowską, eksperymentalną i populacyjną, a także z zapewnianymi przez paleontologię, botanikę i systematykę koncepcjami i danymi dotyczącymi wzorców ewolucji (…). Choć twierdzono, że klasyczna biologia ewolucyjna stale wcielała elementy nowych dziedzin w swoje ramy pojęciowe, większość zasad i wyjaśnień wymienianych w opisach aktualnej teorii wciąż wywodzi się z ujęcia MS oraz zasad genetyki populacyjnej”. Autor wskazuje, iż pomija się wiele kwestii, zaś „teoria ewolucji jest obecnie zorientowana głównie na wyjaśnianie zmienności na podstawie genetyki i – poza kilkoma niewielkimi semantycznymi modyfikacjami – nie uległo to zmianie przez ostatnie siedemdziesiąt lub osiemdziesiąt lat”. Dlatego, że teoria ewolucji „koncentruje się na ograniczonym zbiorze tego, co w procesie ewolucji wymaga wyjaśnienia, pomijając większość wspomnianych wyżej problemów”. Sprawdza się „jedynie w odniesieniu do zagadnień, na jakich się skupia np. stopniowo powstającej zmienności i adaptacji cech fenotypowych. Jednak teoria ewolucji „w dużej mierze unika na przykład pytania o to, jak naprawdę w procesie ewolucji powstają złożone organizacje struktury, fizjologii, rozwoju lub zachowania organizmów”.

Autor nie ma wątpliwości, że w kontekście różnych problemów związanych z teorią ewolucji, w związku z tym, że „obecny paradygmat ewolucjonistyczny nadal zdominowany jest przez te same podstawowe założenia, które przyjęto w trakcie formułowania nowoczesnej syntezy”, konieczne jest opracowanie alternatywnego ujęcia.

Inny uczestnik konferencji Denis Noble w swoim artykule opublikowanym po spotkaniu zatytułowanym: Evolution viewed from physics, physiology and medicine („Ewolucja widziana z punktu widzenia fizyki, fizjologii i medycyny”) wskazał, że zarówno sugestie tych, którzy twierdzą, iż neodarwinistyczna nowoczesna synteza wymaga rozszerzenia, jak i tych, którzy uważają, że konieczne jest jej zastąpienie, prezentują „poprawne poglądy”. Opisując różne problemy związane z nowoczesną syntezą przypomniał, że „nieuzasadniona pewność nie jest najlepszą drogą w badaniach naukowych”.

Również inni autorzy wskazywali na słabości teorii ewolucji, podkreślając, że konieczne są nowe ramy eksplanacyjne, by nauki biologiczne mogły się dalej rozwijać i nie brnąć w ślepą uliczkę.

Royal Society: każdy uczony działa w oparciu o pewne założenia metafizyczne, stąd różne interpretacje

Z artykułu wstępnego do wydania „Interface Focus” z 6 października 2017 r., napisanego przez inicjatorów konferencji wynika, że przedstawione podczas niej propozycje zmiany wywołały ożywioną dyskusję wśród blisko trzystuosobowej publiczności, pośród której znaleźli się przedstawiciele nauki z całego świata. „Duch dyskusji i okrągłe stoły przypominały łacińskie motto Royal Society: Nullius in Verba (…) czyli nie wierz nikomu na słowo. Zbadaj dowody, nie cytuj tylko autorytetów, jakkolwiek wybitnych (…) dowody mogą być różnego rodzaju: semantyczne, logiczne, matematyczne i eksperymentalne. Ich rola w przyczynianiu się do naszej wiedzy nie jest taka sama i one idealnie uzupełniają się”.

Jednocześnie dodano, że każdy uczony działa w oparciu o pewne założenia metafizyczne, co „może prowadzić do różnic w interpretacji i do odmiennego podkreślania przez jednostki (…) tego, co jest przyczynowo istotne”.

Wskazano, że uczeni, jak najbardziej „mają prawo do badania założeń leżących u podstaw ich dziedziny i do proponowania konstruktywnych nowych sposobów ich rozumienia”. Podczas konferencji zaprezentowano różne stanowiska uczonych. Miał to być wstęp do dalszej debaty.

Trzy lata po sympozjum w Royal Society odbyła się kolejna konferencja, tym razem w Churchill College w Cambridge. Nosiła ona tytuł: Evolution Evolving: Process, Mechanism and Theory („Rozwijająca się ewolucja: proces, mechanizm i teoria”). Uczestnicy byli bardziej otwarci na nowe idee, w tym Inteligentny Projekt, chociaż sporo osób opowiadało się za rozszerzoną syntezą ewolucyjną, będącą jedynie nieznaczną korektą klasycznego neodarwinizmu.

Teoria ewolucji a nauki polityczne i prawne

Jednak, mimo „ewoluowania” podstawowej nauki rządzącej biologią i degradowania się podstawowych założeń Karola Darwina, neodarwinowski dogmat wciąż wyznacza kierunek badań nauk humanistycznych. Ma przemożny wpływ na filozofię, teologię, socjologię, prawo, nauki polityczne i ekonomiczne.

Trafnie zauważył politolog i konstytucjonalista amerykański prof. Bradley C. S. Watson (autor wielu książek z dziedziny szkolnictwa wyższego, filozofii politycznej i prawa konstytucyjnego), że wkrótce po tym, jak dziewiętnastowieczny brytyjski przyrodnik Karol Darwin (1809 -1882) opracował swój model ewolucji („O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego” – 1859 r.), to zaczął on być postrzegany jako „uniwersalne narzędzie wyjaśniające, które mogłoby umieścić wszystkie nauki humanistyczne, zwłaszcza politykę i prawoznawstwo, na równoległym torze z nowoczesnymi naukami przyrodniczymi”.

Koncepcja Darwina – według prof. Watsona – zrobiła ogromne wrażenie i oddziaływała na „wielu najbardziej wpływowych amerykańskich myślicieli politycznych i aktorów XX wieku”. Na podstawie poglądów głoszonych przez Darwina, jego zwolennicy wysnuli sześć podstawowych koncepcji dotyczących natury polityki i ustroju konstytucyjnego.

Po pierwsze uznawali, że nie ma niczego stałego, wiecznych zasad wynikających z prawa naturalnego, które rządzą lub powinny rządzić polityką i w oparciu o które należałoby budować ustrój państwa. Nie ma „wiecznych prawd”, do których można byłoby odwoływać się w konstytucji.

Po drugie odrzucali platońsko-arystotelesowskie tradycje myślenia dotyczące pewnych niezmiennych idei i celowości. Uważano, że polityka nie ma zmierzać do jakiegoś wyższego dobra, do swojego prawdziwego celu. Istotny jest jedynie sam ruch, ciągła zmiana jako „klucz” do przetrwania, co identyfikowano jako polityczne „dobro”.

Po trzecie przyjmowano utylitarne podejście, oceniając instytucje i prawa. Kładziono nacisk na eksperymentowanie i otwartość na zmianę.

Po czwarte uznawano determinizm historyczny. Historię rozumiano jako nieubłagany proces, a nie zwykły zapis wydarzeń.

Po piąte twierdzono, że niektórzy są umiejscowieni niejako poza „procesem historycznym” i muszą co jakiś czas jako „elita”, „kapitanowie statków” korygować „pozycję statku na rzece Historii, by zapewnić, że będzie on nadal poruszał się do przodu, zamiast osiadać na mieliźnie i ulegać stagnacji”. Tłumaczono, że potrzebne są polityczne elity, które mają za zadanie kierować ludzi nie ku prawdzie i doskonałości oraz ostatecznemu celowi, dla których zostali powołani do życia, lecz niejako usuwać kłody, przeszkody na ścieżce postępu historycznego w postaci „anachronicznych instytucji, praw czy idei”. Mają odblokowywać zatory, sprawić, by istniała otwartość na ciągłe zmiany i eksperymentowanie.

Po szóste uznawali, że istnieje coś w rodzaju „słuszności historycznej”, to znaczy usprawiedliwiali działania – nawet najbardziej niemoralne – tym, że w danym momencie podejmowane określone czynności były uzasadnione moralnie i politycznie, nawet jeśli obiektywnie były złe. Powoływano się na „konieczność historyczną”.

To, co zaobserwował prof. Watson na polu nauk politycznych i prawnych, widzą także uczeni innych dziedzin. Wszak panuje przekonanie, że teorią Karola Darwina – nawet skompromitowaną i nieadekwatną w świetle nowszych badań – można z powodzeniem odnosić do szeregu dziedzin i przy jej pomocy naturalistycznie tłumaczyć najbardziej skomplikowane ludzkie zagadnienia i dylematy dotychczas uważane za nierozwiązywalne lub przynajmniej odwieczne.

„Darwin zaczął być rozumiany mniej jako biolog, a bardziej jako filozof polityczny i politolog odrzucający stare metody i sposoby porządkowania rzeczywistości. Nikt lepiej nie objaśnia natury tej nowej nauki niż John Dewey w swoim wielkim eseju zatytułowanym Wpływ darwinizmu na filozofię” – komentuje Watson. 

Przewrót w filozofii, umasowienie, pragmatyzm i zakwestionowanie etyki opartej na celowości

Wpływ Darwina polega bowiem na tym, że wszystko w nauce sprowadzane jest do procesu, definiowane przez zmianę. Brytyjski uczony niejako „uwolnił nową logikę” w celu opisywania zjawisk zachodzących w umyśle człowieka, moralności itp.

Pytania o sens życia, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy – odwieczna zagadnienia będące przedmiotem dociekań wielu filozofów w przeszłości – nagle straciły swój urok i znaczenie. Istotniejsze stały się dociekania dotyczące ludzkich pragnień oraz preferencji.

Zwolennik tego podejścia, zmarły w 2007 r. filozof Richard Rorty w eseju „Filozofia i przyszłość” pisze: „Filozofowie zajęli się wizjami przyszłości dopiero wtedy, kiedy porzucili nadzieję na zdobycie wiedzy o tym, co jest wieczne. Filozofia wzięła się z próby ucieczki przed światem, w którym nic miało się nie zmieniać. Pierwsi filozofowie zakładali, że różnicę między strumieniem przeszłości a strumieniem przyszłości można pominąć. Dopiero wtedy, kiedy zaczęli traktować czas poważnie, ich nadzieje na przyszłość stopniowo zastępowały pragnienie poznawania innego świata. Hans Blumenberg twierdził, że filozofowie zaczęli tracić zainteresowanie wiecznością pod koniec średniowiecza i że dopiero w szesnastym wieku, wieku Bruno i Bacona, zaczęli traktować czas poważnie. Blumenberg ma przypuszczalnie rację, ale owa utrata zainteresowania stała się utratą w pełni uświadamianą dopiero w wieku dziewiętnastym. Był to okres, kiedy filozofia zachodnia pod egidą Hegla rozwijała szczegółowe i jasno stawiane wątpliwości nie tylko co do platońskiej próby ucieczki przed czasem, ale i co do kantowskich projektów odkrywania ahistorycznych warunków możliwości zaistnienia zjawisk czasowych. Był to zarazem okres, kiedy dzięki Darwinowi ludzie mogli ujmować siebie w perspektywie ciągłości z resztą natury – jako byty na wskroś przygodne, ale z tego powodu bynajmniej nie gorsze. Połączony wpływ Hegla i Darwina odciągnął filozofię od pytania: kim jesteśmy?, i zaprowadził ją w stronę kwestii: kim możemy próbować stawać się? Ta zmiana niosła z sobą konsekwencje dla autowizerunku filozofów. Podczas gdy Platon, a nawet Kant, mieli nadzieję badać społeczeństwo i kulturę, w której żyli z jakiegoś zewnętrznego punktu widzenia, punktu widzenia nieuchronnej i niezmiennej prawdy, późniejsi filozofowie stopniowo takie nadzieje porzucali. Po prostu skoro my, filozofowie, traktujemy czas poważnie, musimy porzucić prymat kontemplacji nad działaniem. Musimy zgodzić się z Marksem, że nasza praca polega na pomocy w czynieniu przyszłości innej niż teraźniejszość (…). Musimy odejść od roli, jaką filozofowie dzielili z kapłanami i mędrcami, i dążyć ku takiej roli społecznej, która ma więcej wspólnego z rolą inżynierów czy prawników. Podczas gdy kapłani i mędrcy mogą ustalać swoje własne obszary zainteresowań, współcześni filozofowie, tak jak inżynierowie czy prawnicy, muszą dopiero odkrywać, czego potrzebują ich klienci. Ponieważ Platon wymyślił filozofię dokładnie po to, aby uciec przed przejściowymi potrzebami i wznieść się ponad politykę, Hegla i Darwina – traktujących czas poważnie – często opisywano jako tych, którzy porzucili filozofię czy stanowili jej kres”.

Rorty pisze, że „John Dewey, filozof, który tak jak Marks podziwiał w równej mierze Hegla i Darwina, zaproponował, abyśmy stopniowo porzucali autowizerunek wspólny Platonowi i Kantowi (…) i zaczęli ujmować filozofię jako to, co wyrasta z konfliktu rodzącego się między odziedziczonymi instytucjami a niewspółmiernymi tendencjami współczesności”.

Darwin zakwestionował pewien element zachodniej tradycji intelektualnej, wywodzącej się od Greków, a którą to przyjęto w teorii prawa naturalnego, że wyższe jest to co stałe i ostateczne, a także postrzeganie natury jako „stopniowej realizacji celu” oraz wywodzące się z tego systemy etyczne oparte na celowości.

Od czasów Darwina skupiono się na procesualności, na naturalistycznym wyjaśnianiu całego ludzkiego życia i działania w oparciu o to, co „genetyczne” i „eksperymentalne”. Przestano cenić stałość. Wskazywano na ciągłą potrzebę zmiany utożsamianej z czymś dobrym, adaptacyjnym, pozwalającym przetrwać i wzrastać.

Celem filozofii nie jest poszukiwanie absolutnych zasad lub celów, ale procesów.

Ten tok rozumowania prowadzi w konsekwencji do twierdzeń, że skoro nie ma stałości, to moralność, polityka i religia także muszą podlegać ciągłym zmianom i adaptacjom. Nie bada się bytów jako takich, esencji, ale – jak to ujmuje naturalista Dewey – nauka ma się koncentrować na konkretnych zmianach i „inteligentnym administrowaniu istniejącymi warunkami”.

Zredukowano filozofię i zamiast koncentrować się na metafizyce, czy polityce w ujęciu arystotelesowskim, skupia się ona na administrowaniu konkretnymi „rzeczami, które konkretnie nas dotyczą”.

Według prof. Watsona, na początku XX wieku darwinizm społeczny, który usiłował zintegrować biologię z filozofią pragmatyczną na nowych warunkach, redukując filozofię do empirycznej, naturalistycznej nauki (procesy bez celów i esencji) zaowocował powstaniem potężnego intelektualnego ruchu progresywizmu, który radykalnie wpłynął na myśl i programowy liberalizm przywódców politycznych takich jak: Theodore Roosevelt, Woodrow Wilson i Franklin Delano Roosevelt, a także orzecznictwo Sądu Najwyższego USA.

Możemy dodać, że wpłynął także na dzisiejszy nurt etyki środowiskowej, ekoteologię i nową koncepcję praw natury (ekocentryzm).

Redukcjonizm i socjodarwinizm

Jak zauważa Ewa Chudoba w dysertacji doktorskiej zatytułowanej „Estetyczny wymiar życia w filozofii Johna Deweya”, Darwin jako pierwszy zaczął postrzegać życie jako „zjawisko masowe”. Z punktu widzenia ewolucji, nie liczy się człowiek jako odrębny byt, ale tylko to, w jakim stopniu przyczynia się do rozwoju gatunku. Darwin po prostu zdegradował człowieka do poziomu żaby czy storczyka jako przedstawicieli pewnych gatunków.

Ten redukcjonistyczny i rewolucyjny sposób patrzenia na rzeczywistość (wyłącznie na poziomie biologicznym), jako zbioru procesów, którymi rządzi przypadek i który nie dąży do żadnego nadrzędnego celu wpłynęło dogłębnie na naturalistyczną filozofię, etykę, religię itd.

Zgodnie z koncepcją Darwina, życie to nieustanny proces zmian, a interakcje organizmów wynikają z nieubłaganych praw przyrody. Zmiany postrzegane są jako dobro, ponieważ zmuszają do ciągłej adaptacji, by przetrwać. W przyrodzie wszystko się zmienia, a zastój oznacza śmierć. Działania i interakcje podporządkowane są ślepemu doborowi naturalnemu, procesowi, który stanowi, że nie istnieje żaden ostateczny cel, do którego zmierzałaby całość rzeczywistości. Organizmy walczą ze sobą o przetrwanie.

Na tych założeniach bazowali darwiniści społeczni (socjodarwiniści), a potem socjobiologowie i wreszcie psycholodzy ewolucyjni. Pierwsi z wymienionych wykorzystali je do poparcia leseferystycznego kapitalizmu i zdeformowanego konserwatyzmu politycznego. Darwinizm społeczny służył do racjonalizacji polityki imperialistycznej, kolonialnej, rasistowskiej, nazistowskiej, podtrzymującej wiarę w anglosaską czy aryjską wyższość kulturową i biologiczną.

Gdy darwinizm społeczny podupadł w XX wieku, ponieważ wiedza o zjawiskach biologicznych, społecznych i kulturowych raczej podważała niż wspierała jego podstawowe zasady, ponad 50 lat temu wyłoniła się z niego socjobiologia. Część naukowców uznała, że biologia ma znacznie większy zakres zastosowań niż wcześniej sądzono, i zaczęli odnosić teorię ewolucji oraz jej modyfikacje do wszystkich aspektów ludzkiej egzystencji, rozwijając nową darwinowską naukę społeczną oraz humanistyczną. Utrzymuje się, że biologia ewolucyjna może przynieść głębokie konsekwencje dla naszego rozumienia ludzkich myśli i zachowań. W ten sposób w latach 80. ubiegłego wieku wyłoniła się psychologia ewolucyjna, która próbuje tłumaczyć złożone zjawiska religijne, dotyczące umysłu, kultury i zachowań ludzkich, odwołując się do naturalistycznych procesów biologicznych.

Psychologia ta może mieć głębokie implikacje społeczne, polityczne i religijne. Jej zwolennicy utrzymują, że religia pojawiła się i rozprzestrzeniła, ponieważ zapewniła sukces reprodukcyjny przodkom, którzy ją przyjęli.

Socjobiolog Edward O. Wilson sugerował, że ponieważ religia jest selektywnie korzystna, to prawdopodobnie równocześnie niemożliwa do wykorzenienia z natury ludzkiej, ponieważ jej źródła sięgają znacznie głębiej niż zwykłe nawyki. Dlatego postuluje, że skoro ludzie chcą porzucić tradycyjne religie, muszą znaleźć zastępstwo w postaci naukowego naturalizmu jako nowej, świeckiej religii.

Inne alternatywne ewolucyjne wyjaśnienia istnienia religii utrzymują, że są one „produktem ubocznym doboru naturalnego, a nie bezpośrednią adaptacją”.

Psychologowie ewolucyjni twierdzą, że dobór naturalny ukształtował uniwersalne mechanizmy psychologiczne człowieka, wynikające z naszego długotrwałego istnienia jako łowców-zbieraczy.  Narzucają one określoną treść merytoryczną religii (bazuje na tych koncepcjach m.in. futurysta Yuval Noah Harari). W związku z tym teorię ewolucji wykorzystuje się do wyjaśnienia nie tylko dlaczego i kiedy powstały religie, ale także powtarzających się wzorców w myśleniu i zachowaniu religijnym.

Wilson, jeden z najbardziej znanych socjobiologów uważał, że ostatecznie każde zjawisko w kosmosie można sprowadzić do praw fizycznych, a myślenie do prostej fizycznej aktywności mózgu. Jego zdaniem ludzie nie mają wolnej woli.

W 2009 roku, w dwusetną rocznicę urodzin Darwina, Wilson ogłosił, że sztandarowe dzieło brytyjskiego przyrodnika „O pochodzeniu gatunków” jest najważniejszą książką, jaką kiedykolwiek napisano, ponieważ po raz pierwszy zapewniła nam zrozumienie ludzkości w oparciu o naukę, a nie religię.

Teoria Darwina – w jego przekonaniu – stanowi „najlepszą podstawę samozrozumienia człowieka i filozoficzny przewodnik po ludzkich działaniach”. Wszystkie procesy organiczne redukuje do praw fizyki i chemii. Uznał, że ewolucja zastąpiła religię jako źródło odpowiedzi na pytanie o cel i przeznaczenie życia. Twierdził: „Na wielkie pytania – Kim jesteśmy?Skąd przybyliśmy? i Dlaczego tu jesteśmy? – można odpowiedzieć tylko, jeśli w ogóle, w świetle naukowo opartej teorii ewolucji”.

Sędziwy Wilson w dziele The Meaning of Human Existence („Sens ludzkiej egzystencji”, 2014) doszedł do wniosku, że życie nie ma ostatecznego celu ani sensu. Zaznaczył, że jedynie co się liczy to „fakt”, że jesteśmy produktem bezmyślnych procesów ewolucyjnych: „Zostaliśmy stworzeni nie przez nadprzyrodzoną inteligencję, ale przez przypadek i konieczność jako jeden gatunek spośród milionów gatunków w biosferze Ziemi .(…) nie ma dowodów na istnienie łaski, na to, że mamy dające się udowodnić przeznaczenie bądź cel, który nam wyznaczono, drugie życie, które nie gwarantowałoby końca obecnego. Wydaje się, że jesteśmy zupełnie sami. I to, moim zdaniem, bardzo dobrze. Oznacza to, że jesteśmy całkowicie wolni”.

W przekonaniu Wilsona, to niejako „uwolnienie się” od religii pozwala „stawić czoła z większą pewnością siebie największemu celowi wszechczasów, czyli jedności rodzaju ludzkiego”. Postuluje, że dążenie do „ludzkiej jedności”, pozwalającej przeżyć naszemu gatunkowi, powinno być naszym celem. Moralność i religia zaś jest produktem przypadkowych mutacji i doboru naturalnego. To są „iluzje”, które pomogły nam we wcześniejszych fazach historii ewolucji, ale dziś już na obecnym etapie nie są nam potrzebne. Ba, nawet uznaje je za szkodliwe, bo powodują podziały i dlatego powinniśmy całkowicie zrezygnować z nich.

Biologia ewolucyjna a teologia

Biologia ewolucyjna wkroczyła głęboko na grunt teologii chrześcijańskiej i z oczywistych względów doprowadziło to do zażartych sporów dotyczących szeroko rozumianej sfery wiary i nauki.

Nauki biologiczne mają szersze zastosowanie, w tym w ekologii, antropologii, naukach społecznych, politycznych, prawnych i ekonomicznych, medycznych, w tym w genetyce, nowych technologiach, w bioinżynierii. W sfery te jest zaangażowana także teologia, zwłaszcza wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą kontrowersyjne kwestie etyczne, które wydają się kwestionować określone wierzenia chrześcijańskie dotyczące natury ludzkiej lub boskiego celu. Oczywistym jest zatem występowanie sporu między nauką a wiarą.

Tym bardziej, że dowody demolują neodarwinowski dogmat o bezsensowności istnienia człowieka, a jednak wielu uczonych uzurpuje sobie prawo, by kwestionować projekt, celowość, podważać tradycyjną antropologię, istnienie Bożej Opatrzności, grzech, winę, sens cierpienia itp.

W tym sporze obok zdeklarowanych neodarwinistów spotkamy tak kreacjonistów, jak i zwolenników Inteligentnego Projektu, ateistów, i agnostyków, jak i takich naukowców, którzy uważają, że w ogóle nie należy mieszać kwestii istnienia Boga z naukami ścisłymi, ponieważ nie leży to w ich kompetencjach jako naukowców, chociaż trudno jest im się trzymać tego założenia.

Jak podkreśla najstarsze na świecie towarzystwo naukowe Royal Society, każdy naukowiec działa w oparciu o pewne założenia metafizyczne, co skutkuje odmiennymi interpretacjami co do celowości tego, co obserwują.

Jeszcze przed sympozjum w Royal Society w 2016 r. jego organizatorzy przyznali, że „biologiczne idee ewolucji wywarły ogromny wpływ na nauki społeczne i filozofię”, a obecne „naukowe kontrowersje” dotyczą złożoności i znaczenia szeregu zagadnień koncepcyjnych i analitycznych, które są głównym przedmiotem zainteresowania humanistów i socjologów, zwłaszcza, choć nie wyłącznie, filozofów nauki. Inicjatorzy przedsięwzięcia zaproponowali spotkanie, sugerując, że obie strony wyraźnie mogą wiele zyskać na rozmowie, a ostatecznie ich wiedza musi być spójna we wszystkich naukach przyrodniczych oraz społecznych.

Dlatego poznanie i zrozumienie nowych wyników i nowych konceptualizacji po obu stronach powinno być zarówno sprawdzianem, jak i bodźcem do rozwoju. Organizatorzy sympozjum dodali, że współczesna filozofia nauki może być szczególnie pomocna ze względu na skupienie się na metodologii w naukach przyrodniczych i społecznych oraz na integracji wiedzy.

Wielu z tych, którzy zajmują się dyskusjami teologicznymi i biologicznymi, przyjmuje jako filozofię krytyczny realizm. Podejmuje się także próby połączenia teologii i teorii ewolucji np. jak robił to w przeszłości paleontolog, jezuita Pierre Teilhard de Chardin, czy jak obecnie robią to ekoteolodzy, odwołujący się do kontrowersyjnej hipotezy Gai.

Jednak trudno jest połączyć teologię z ekologią, teologiczne kategorie piękna i harmonii z procesualnością, świata stworzonego z naturą rządzącą się wyłącznie zasadami ślepego doboru naturalnego itp. Próbował to robić m.in. ekoteolog Thomas Berry, historyk kultury i znawca religii świata, który studiował historię Ziemi oraz ewolucję.

W 1978 roku zaproponował stworzenie syntezy „nowej historii” ewolucji, by odpowiedzieć na kryzys ekologiczny. Twierdził, że opowiada historię wszechświata w kategoriach naukowych, począwszy od najwcześniejszego powstania w wyniku „Wielkiego Wybuchu”, ale proponuje narrację o początku, upadku zdrowia planety i ostatecznej nadziei na przyszłość społeczeństwa ludzkiego bardziej odpowiedzialnego, takiego, które zareaguje na zagrożenia związane ze „zmianami klimatu”, utratą różnorodności biologicznej itp. To właśnie z tą narracją, nawiązującą do hipotezy Gai, którą chce się upowszechnić w Kościele Rzymskokatolickim, wiązane są wielkie nadzieje ewolucjonistów.

Sączona rewolucja ma doprowadzić do przebudowy chrześcijańskiej myśli, w tym dotyczącej nie tylko nauki o stworzeniu, ale także chrystologii, nauki o dziewictwie Maryi, eschatologii, pneumatologii i innych.

Agnieszka Stelmach


OSTATNIO NA PORTALU

WARTO OBEJRZEĆ
 
PARTNERZY SERWISU
 
 
WESPRZYJ NAS
 
Wesprzyj Wiarę i Naukę !
Polacy potrzebują prawdy !


Nasz serwis to ewenement w skali kraju. Publikujemy
prace naukowe, opinie i relacje z wydarzeń ogniskujących
się wokół problematyki stworzenia świata
i teorii ewolucji. Twoje wsparcie wykorzystujemy
w pełni na rozwój i promocję serwisu

WiaraiNauka.pl.

Jaką kwotą możesz nas wesprzeć?

 

 

 

Dopomóż nam już teraz do utrzymania i rozwoju serwisu,

który propaguje niezależne badania naukowe i publicystykę

łączącą świat nauki i sferę wiary.

WSPIERAM KWOTĄ